Mały samochód ma pewne ograniczenia, ale udało mi się wypracować idealną listę przedmiotów: od niezbędnych po te z kategorii „miło je mieć ze sobą”, dzięki której na campingu niczego Ci nie zabraknie. Mi nie zabrakło nawet w Jimny dodatkowego miejsca na bardzo dużego psa, więc jeśli wybierasz się sam, możesz wziąć jeszcze coś extra!

Chcesz poczuć klimat wyjazdu? Obejrzyj film 🙂

Ciepło

Dobór garderoby pozostawiam już Twoim indywidualnym preferencjom. Najważniejsze jest jednak, żeby spakować się tak, aby zabezpieczyć się na wypadek chłodniej nocy. Ja podczas takich wyjazdów nie rozstaję się z bielizną termoaktywną. Jeden komplet (długie leginsy i top z długim rękawem) służy mi jako piżama – niezależnie, czy na zewnątrz jest temperatura poniżej czy powyżej zera. Nie ma sensu ubierać się do śpiwora „na cebulę” bo nie zapewnisz sobie odpowiedniej cyrkulacji i regulacji ciepła. Zaufaj – sprawdzone info (choruję na Hashimoto, a przy tym schorzeniu odczucie zimna to jeden ze stałych objawów, czasem nawet w tropikach). Ważne są też dobre oddychające skarpetki, cienkie ale ciepłe rękawiczki i ciepła czapka. Nawet latem ze mną jeżdżą i naprawdę często idą w ruch. Natomiast dzięki jednej deszczowej majówce spędzonej pod namiotem przy zerowej temperaturze – nie zapominam już nigdy o kurtce przeciwdeszczowej, nawet jeśli prognoza obiecuje pełne słońce. 

Zapasowe buty na zmianę też mogą sprawić nieopisane poczucie ulgi, jeśli przemoczysz te pierwsze. Niby sprawa oczywista, ale warto wpisać na listę.

L_OVERLANDER TIP:

W zimniejszą noc, przed pójściem spać, zagotuj na ogniu wodę i – jeśli nie masz termoforu – wlej ją do plastikowych butelek. Butelki możesz włożyć do śpiwora, np.na sam dół, tuż przy stopach. Podziękują Ci za to!

Pamiętaj o zapewnieniu sobie izolacji od zimnego podłoża. Piknikowy kocyk rozłożony pięknie obok ogniska będziesz miał chęć do niego wrzucić, gdy temperatura zacznie spadać, a Tobie tyłek zacznie przymarzać do ziemi. Dlatego zabierz ze sobą krzesło, skrzynkę, matę izolacyjną – cokolwiek, na czym będziesz mógł usiąść i rozkoszować się chwilą a nie myśleć o przeszywającym cię od dołu chłodzie.

Ta sama zasada dotyczy izolacji w namiocie. Podłogę w naszym namiocie dachowym na Jeepie wyściełaliśmy dodatkowo pianką termoizolacyjną żeby zmniejszyć dopływ zimnego powietrza z dołu. Gdy campuję sama, przemieszczając się Jimnym, zabieram ze sobą mały naziemny namiot, więc tu niezbędna jest dodatkowa mata izolująca mnie w śpiworze od matki ziemi. Pewnie można zainwestować w jakiś super brand, ale ja swoją matę kupiłam w Decathlonie i jestem z niej bardzo zadowolona. 

Nie ma campu bez ognia. Nie ma ognia bez drewna i rozpałki. Jeśli jedziesz do lasu i dawno nie padało – nie potrzebujesz specjalnie nic poza zapalniczką czy krzesiwem, bo drewno sobie zapewnisz. Mamy dużo wskazówek odnośnie samego rozpalania ognia, zbierania materiału w lesie nawet w ulewę czy metod konstruowania ogniska, ale to temat na osobny wpis. To jest też swego rodzaju rytuał, który sprawia nam ogromną przyjemność. Dlatego w Jimny zawsze jeździ ze mną zestaw mini narzędzi do zapewnienia sobie drewna na ognisko.

L_OVERLANDER TIP:

Jeśli chcesz pójść po najmniejszej linii oporu i zaoszczędzić sobie sporo czasu i wysiłku, skorzystaj z gotowych rozwiązań: kup paczkę drewna lokalnie albo na stacji paliw, zabierz ze sobą rozpałkę grillową i zapalniczkę – będziesz mieć gwarancję suchego materiału, w sam raz na cały wieczór przy ogniu. 

Piersiówkę z mocniejszym alkoholem wpisałam na listę podstawową. Mam świadomość, że to „pozorne” źródło ciepła, ale poza tą funkcją ma jeszcze inne, które cenię sobie zwłaszcza podczas samotnego wyjazdu. Stare powiedzenie mówi, że w nocy wszystkie cienie długie a szepty głośne, więc mała kropelka dla rozluźnienia i kurażu zawsze w cenie.

Poza tą podstawową listą, mam jeszcze kilka „ekstrasów”, które ze mną jeżdżą. Znajdziesz je poniżej. Ale jeśli moją listę można przyrównać do wakacji All Inclusive, to te ekstrasy są już tylko dopłatą za widok na morze. Fajnie mieć, ale fajnie też będzie i bez nich.

„CIEPŁO” – MOJA LISTA:

  • namiot
  • śpiwór
  • mata samopompująca do namiotu
  • bielizna termoaktywna (długa / zimowa)
  • kurtka przeciwdeszczowa
  • bluza lub softshell
  • skarpetki oddychające
  • rękawiczki z softshellu lub inne ciepłe (ale cienkie)
  • ciepła czapka (docenisz po zmroku i poranku, albo w tzw. „bad hair day” 🙂 )
  • buty na zmianę (na wypadek deszczu)
  • zapalniczka i rozpałka (albo krzesiwo i bawełna)
  • zestaw mini narzędzi: siekierka, piła, nóż
  • piersiówka z mocniejszym alkoholem

EXTRASY:

  • tzw. kapcie campingowe – czyli ocieplane „papucie”, idealne na wieczór przy ognisku lub do ogrzania stóp w chłodniejszy dzień
  • ponczo ze śpiwora – to moje ostatnie odkrycie – zajmuje niewiele miejsca a zapewnia niesamowity komfort termiczny 
  • grzejnik gazowy – to już na wypadek skrajnego chłodu, ale ratuje tyłek i zmarznięte stopy nawet na zewnątrz, gdy z jakichś powodów (np. deszczu) nie uda Ci się rozpalić bądź podtrzymać ognia; nasz ma wbudowane zabezpieczenie, więc używamy go też wewnątrz namiotu – gdy się przechyli bądź upadnie – dopływ gazu zostanie odcięty i mała szansa, że namiot pójdzie z dymem. Pamiętaj przy tym o uchyleniu okienek aby zapewnić cyrkulację powietrza!

Pożywienie

Brzuszek musi być pełen. Zwłaszcza, gdy zanosi się na noc pod chmurką, temperatura bywa kapryśna i zapotrzebowanie na energię wzrasta w tempie geometrycznym. No i porzucając kokieterię – któż nie lubi, gdy brzuszek jest pełen? 🙂 Nasza „kuchnia” spakowana jest właściwie do jednej dedykowanej skrzyni (piszemy o niej tutaj). Tam znajdują się m.in. kubki, talerze, garnek, patelnia, przybory do gotowania i grillowania, przyprawy, herbata, zapalniczka, itp. Właściwie jesteśmy przygotowani do przyrządzenia posiłku bezpośrednio na ognisku. Wiadomo przecież, że wszystko z ognia smakuje najlepiej. Ale bywają takie sytuacje, gdy nie możliwe jest rozpalenie tradycyjnego ogniska. Dlatego poza skrzynią podróżują z nami jeszcze 2 „urządzenia”. Jedno z nich – Survival Kettle – gwarantuje jednoczesne zagotowanie litra wody i odgrzania posiłku za pomocą wszystkiego tego, co znajdziesz pod ręką czy butem, a co nadaje się do spalenia. Natomiast kuchenka na kartusze z gazem ratuje sytuację w przypadku nieustającego deszczu, a narastającego głodu.

L_OVERLANDER TIP:

Gotowanie wody na campingu to dość długi proces. Na bieżąco, przy każdej możliwej okazji uzupełniaj więc termos z gorącą herbatą lub kawą. Gdy będziesz potrzebować szybko się rozgrzać (albo pobudzić), będzie zawsze gotowa. Docenisz to zwłaszcza tuż po przebudzeniu.

Dostęp do bieżącej wody to luksus. Wolimy go sobie zagwarantować, wypełniając przed wyjazdem kranówką 10-litrowy kanister z kranikiem. Nigdy nie wiadomo, czy i kiedy będziemy mogli uzupełnić zapasy np. wodą z jeziora / potoku czy kupując ją w sklepie spożywczym. Kanister pozwala przy okazji zminimalizować liczbę plastikowych butelek.

Skrzynia kuchenna służy nam również za niewielki stolik / pomocnik, można też na niej usiąść. Pisaliśmy o niej szeroko w tym artykule. Poza tym używamy jeszcze składanego jak harmonijka stolika, który jest łatwy w transporcie,  pomaga w utrzymaniu porządku na campie i przydaje się jako biurko podczas pracy zdalnej.

Skrzynia kuchenna

Na krótki wyjazd nie zabieramy lodówki, a jedzenie przygotowujemy w porcjach gotowych do szybkiego przyrządzenia. Czasem, w cieplejsze dni, robimy naturalną lodówkę, wykopując w ziemi głęboki dół i uszczelniając go dodatkowo, ale na 1-2-dniowy wypad, zwłaszcza w miesiącach zimowych, aż do końca maja, nawet to nie jest konieczne. Noce bywają chłodne i jedzenie wytrzymuje w tych temperaturach, a dobrze zaplanowane czy przygotowane wstępnie w domu nawet nie wymaga chłodzenia. 

L_OVERLANDER TIP:

Można również zamrozić butelkę z wodą i użyć jej jako wkładu termicznego do zwykłej marketowej torby termicznej. Lód w butelce schowany do torby będzie się rozpuszczał wolno i w przeciwieństwie do tego w kostkach – nie zamoczy chłodzonych produktów spożywczych. Zbawienne bywają weki. Ja polecam zwłaszcza firmę Wekownia, bo ich słoiki są naprawdę smaczne i naturalne, jak domowe.

„POŻYWIENIE” – MOJA LISTA:

  • termos z gorącą herbatą
  • Survival Kettle 
  • kuchenka gazowa z zapasowym kartuszem
  • kanister z wodą pitną (10l)
  • naczynia (kubki, talerze, sztućce, deska do krojenia, patelnia, garnek)
  • multitool – otworzy wszystko 
  • stolik 

Prąd

Dobrze jest mieć kontakt ze światem, zwłaszcza, gdy podróżuje się solo. Powerbank wyładowuje się dość szybko, zwłaszcza gdy telefon nieustannie poszukuje sieci komórkowej, albo robi setne zdjęcie lasu. Lampki i latarki również potrzebują doładowania przez wejście USB, a gdy do tego jeszcze, z jakiegoś powodu, dorzucimy laptopa – kolejka do gniazdka z prądem robi się jak w spożywczym za komuny. Oczywiście, nie każdy potrzebuje aż takiego zaplecza prądu, ale my lubimy mieć pewność, że go nie zabraknie, gdy będzie potrzebny. W samochodach mamy zamontowane dodatkowe akumulatory „hotelowe”. Te zasilają nam w czasie jazdy i postoju powerstację, czyli taki maxi power bank, który z kolei ładuje nam laptopy, telefony, latarki oraz cały sprzęt foto/video. 

Gdy wyjazd jest dłuższy, dodatkowo posiłkujemy się energią ze słońca. Przy dobrych warunkach, mały, niemal kieszonkowy panel solarny (18W) potrafi naładować telefon w około 3-4 godziny. Duży panel (150W) naładuje akumulator samochodowy, który przez noc zasilał ogrzewanie namiotu. Na weekendowy czy nawet dobowy wypad zdecydowanie wystarczy albo mały panel, albo powerstacja. Chyba, że nie wozisz ze sobą aż takiej ilości sprzętu wymagającego ładowania, to w zupełności możesz ograniczyć się do powerbanków i gniazdek samochodowych.

L_OVERLANDER TIP:

Jeśli masz panel solarny, staraj się za jego pomocą systematycznie magazynować jak najwięcej energii słonecznej w powerbankach. Nie będziesz musiał doładowywać telefonu czy innych sprzętów, podpinając je bezpośrednio do panelu.

„PRĄD” – MOJA LISTA:

  • powerstacja
  • mini panel solarny
  • kable zasilające do ładowania sprzętu

EXTRASY:

  • powerbank

Bezpieczeństwo

Campując na dziko, z pewnością masz świadomość zagrożeń, jakie się z tym wiążą. Lepiej więc „oczekiwać nieoczekiwanego” i być na to przygotowanym, niż żałować, że w sytuacji alarmowej nie było się w stanie ruszyć palcem. Nie wchodząc w szczegóły, krzywdę możesz sobie zrobić sam, albo narazić się na nią ze strony innego człowieka czy zwierzęcia. Apteczka z nieco ponadpodstawowym wyposażeniem zapewni ci możliwość szybkiej reakcji w przypadku urazu, a niewielka buteleczka z gazem czy pistolet hukowy (który wystraszy ciekawskich) pozwolą ci spać spać spokojnie. Nawet jeśli nigdy miałbyś ich nie użyć, dają naprawdę duży komfort psychiczny. Bywaliśmy w różnych sytuacjach, które nauczyły nas, że lepiej chuchać na zimne. Użycie pistoletu hukowego czy gazu to raczej extremum, ale uwierz, że gdy dochodzi do takiej konieczności, inne środki mogą okazać się niewystarczające.

L_OVERLANDER TIP:

Flara czy raca świetlna może być przydatna, gdy zawiedzie GPS, sieć komórkowa i inne narzędzia lokalizacji bądź kontaktu z osobą niosącą pomoc, a będziesz musiał dać znać, w którym miejscu przebywasz.

„BEZPIECZEŃSTWO” – MOJA LISTA:

  • apteczka 
  • latarka czołówka + lampki oświetlające camp
  • multitool
  • buteleczka z gazem
  • pies 🙂

EXTRASY:

  • pistolet hukowy
  • flara 

Higiena

Niby jesteśmy w lesie, niby z dala od cywilizacji, ale jednak lepiej czuć się jak człowiek niż dopuścić by było „czuć człowieka” 🙂 

Podczas dłuższych wyjazdów zawsze korzystamy z turystycznego prysznica. Gotujemy wodę na ogniu lub kuchence, mieszamy ją z zimną i mamy cudną, ciepłą kąpiel w zasięgu ręki. Intymność zapewnia nam samorozkładająca się kabina namiotowa. Zajmuje niewiele miejsca w samochodzie, a służy też jako przebieralnia. 

Weekendowy trip to raczej wyprawa bez prysznica. Podstawową higienę pozwala nam zapewnić kanister z wodą i kranikiem + nawilżane chusteczki i suchy szampon. Kto nie zaliczył brudaskowej niedzieli niech pierwszy rzuci kamień! 🙂

Łazieneczka

„Higiena” – moja lista:

  • mini pasta i szczoteczka do zębów
  • przyjazny dla środowiska płyn do mycia wielofunkcyjny
  • żel antybakteryjny do rąk
  • chusteczki nawilżane
  • suchy szampon
  • kosmetyki osobiste (każdy ma swoje, więc nie wylistowuję)

Czy wzięłam wszystko?

Jak byłam mała, to każda podróż na wakacje małym samochodem, naszą 5-osobową rodziną, wydawała się wyprawą na koniec świata. Moi starsi bracia zawsze śmiali się ze mnie, jak biegłam do samochodu z moją wielką podręczną torbą. Zawsze jechała ona w moich „nogach”, czyli pomiędzy przednimi siedzeniami, tak bym miała ją pod ręką. Ponieważ jako najmłodsza z rodziny, byłam siłą rzeczy najmniejsza, więc w przydziale dostawałam zawsze środek tylnej kanapy, rozdzielając braci. Miałam najlepszy widok na trasę, a jednocześnie moją torbę pełną skarbów na wyciągnięcie ręki.

Mimo, że miejsca tam było pewnie nie więcej niż pakowność małej reklamówki z Biedronki, udawało mi się tak wszystko poskładać i poukładać, że żaden z 5 pasażerów „małego fiata” nie odczuwał większego dyskomfortu podróży. Pakowałam do torby wszystko to, co uważałam, że może się przydać w podróży i po dotarciu do celu, szczególną uwagę poświęcając wszystkim tym przedmiotom, które miały mi służyć w czasie wolnym, jako rozrywka. Rozpakowaniu mojej torby zawsze towarzyszył śmiech braci, którzy krzyczeli zdziwieni: „przecież ty zabrałaś wszystko!”. Może wszystkiego nie zabierałam, ale zawsze to, co było w tej torbie, służyło wspólnej rozrywce np. na plaży czy podczas postojów w trakcie bardzo długiej podróży i chyba nie było takiej rzeczy, która by się nie przydała.

W tym wpisie być może również masz wrażenie, że miejscami jest właśnie to „wszystko”, ale wychodzę z założenia, że jeśli zastanawiasz się czy coś wziąć, czy nie, a jest na to miejsce w samochodzie – to weź. Lepiej sobie umilać i ułatwiać pobyt, jeżeli tylko jest taka możliwość. Poza tym, ta lista trochę się zmienia z biegiem czasu. Testujemy różne produkty i rozwiązania. Czasem coś z listy wypada, aby mogło wskoczyć na nią coś innego. Gwarantuję jednak, że wszystko, co opisujemy, sprawdziliśmy osobiście i ponieważ niejednokrotnie zdało egzamin – z czystym sumieniem polecam pod rozwagę. 

Udanej wyprawy!