Pisałam już o tym, że dla kobiety wyprawowej nie ma czegoś takiego jak „za dużo miejsca”. Zwłaszcza w Jimnym. Dlatego każdy najmniejszy zakątek tego auta warto sprytnie wykorzystać na bonusową przestrzeń do przechowywania.

W poprzednim wpisie zdradziłam Wam mój sekret na dodatkowe miejsce na telefon i drobiazgi. Przyszedł czas na dodanie kolejnej skrytki, trzymadełka na napój, jednego umilacza podróży i jednego elementu ochronnego, o którym nie pomyślał producent.

A jednak da się coś jeszcze wcisnąć

Wystarczy zerknąć na przestrzeń między fotelami nowego Jimnego – miejsce z drążkiem zmiany biegów i drążkiem reduktora, aby poczuć, że myślenie wzornicze zastosowane w tym nowym aucie nie poszło naprzód wraz z rozwojem czwartej generacji tego modelu Suzuki. Ergonomia tu nie zajrzała. A szkoda, bo w tak maleńkiej przestrzeni każdy niewykorzystany centymetr sześcienny odczuwa się dość boleśnie.

Z pomocą przychodzą koledzy z Chin ze swoimi akcesoriami dedykowanymi nowemu Suzuki Jimny. Właściwie nie wiem, dlaczego producent nie ma ich w swojej ofercie, ale muszę przyznać, że są genialne.

Idealnie wymierzona półeczka wpasowywana między oba drążki i mocowana za pomocą rzepu to doskonałe uzupełnienie pojemnika, który montuje się na kokpicie. Jest miejsce na dodatkową butelkę, jest specjalne wycięcie na kartę płatniczą, prawo jazdy, czy inne o tymże kształcie, są też wgłębienia na drobiazgi. Półka świetnie wypełnia niezagospodarowaną przestrzeń i na pewno znajdzie wiele zastosowań. Mam już na nią milion pomysłów!

Koszt to niecałe 100zł. Można też wybrać kolor wewnętrznej silikonowej maty (biały, czerwony lub niebieski). Mimo, że wybrałam biały – otrzymałam wszystkie 3 sety kolorystyczne. Jeśli komuś z Was się przydadzą – piszcie.

Pasażer też czasem coś wypije

Wychodzę z założenia, że gościnność powinna przenosić się również na przestrzeń samochodową. Zwłaszcza wyprawówki. Jak więc zaprosić kogoś na wspólną podróż (tudzież na herbatkę), jeśli nie zapewni mu się miejsca na wygodne odstawienie kubka czy butelki? 🙂

Uchwyt na napój mocowany za pomocą śruby i z regulowaną „objętością” to naprawdę udany zakup. Pochodzi dokładnie z tego samego źródła, co wszystkie w tym artykule. Instalacja jest super łatwa. Zrobiłam to sama w 3 minuty. Wystarczy wykręcić firmową śrubkę z poręczy vis a vis pasażera i wkręcić w jej miejsce tę dołączoną do uchwytu. Możecie go zamontować z lewej lub prawej strony. Ja wybrałam lewą celowo – gdy jeżdżę sama, często korzystam z uchwytu, bo jest nadal w zasięgu ręki.

Zawsze może być jeszcze wygodniej

W dłuższej trasie odczuwalny jest brak regulacji zagłówków w powierzchni przód/tył. Mimo, że fotele w Jimny są dość wygodne, to po 4-godzinnej jeździe kark zaczyna nieco sztywnieć. I znów… Producent niestety nie oferuje żadnych opcji, które mogłyby zniwelować te niedogodności. Ale z pomocą przychodzą zgadnijcie kto? Chłopaki z Chin.

Dwie miękkie poduszki z wyszywanym logosem kupiłam za 40 zł. Mocuje się je za pomocą wszytej gumki. Można je więc swobodnie przesunąć w dół, wypełniając przestrzeń pod zagłówkiem i tworząc komfortową miękkość na postojach, lub nieco wyżej na zagłówek, żeby zyskać lepsze oparcie dla głowy podczas jazdy. Proste i genialne.

Koniec strachu o zerwanie kabli

Muszę przyznać, że bardzo zdziwił mnie brak jakiejkolwiek osłonki dla cieniutkich przewodów do ogrzewania tylnej szyby. Zwłaszcza, że tył w Jimny to w gruncie rzeczy wyłącznie przestrzeń transportowa i łatwo o zahaczenie czymkolwiek luźno wystających kabli. A już tym bardziej, jeśli – tak jak ja – przeważnie transportuje się dość ruchliwe psy.

Kto znów ratuje temat? Tak, chińscy koledzy od projektowania tego, co mogłoby być w standardzie. Dwie idealnie dopasowane osłonki, mocowane na taśmę dwustronną (już w zestawie) to koszt około 40zł, czyli pewnie tyle ile koszt paliwa do serwisu i z powrotem w przypadku zerwania jednego z kabli. Moim zdaniem warto.