PSI TOWARZYSZE

Czym byłyby podróże bez naszych psy-jaciół? Od samego początku w wyprawach towarzyszyły nam dwa psia: Arya (vel Pisia) i Minos (vel Jurek), czyli dwa nieogary. Nie ogary, a charty – polski (biały) i greyhound (melanż). Nazywałam ich również nieogarami, bo to stworzenia oporne na wszelkie tresury, popełniające w swym życiu głupoty, które czyniły je jeszcze bardziej uroczymi i trudno ich nie kochać miłością bezwzględną.

19.08.2023 do naszego stada dołączyło nowe psie dziecko – Gustaw. To australijski doodle w najczystszej postaci. Sami jesteśmy ciekawi, co z niego wyrośnie.

W naszych psiakach od samego początku zaszczepiamy miłość do podróży. One chyba naprawdę myślą, że auto to magiczny teleporter. Wsiadają do niego w jednym miejscu, a wysiadają w innym – a tam zawsze jest najfajniej. Nasi psi towarzysze przez lata nauczyli się spania w namiocie, bagażniku i w turystycznych fotelach na naszym biwaku. Nie straszne im mrozy, kłujące igiełki w lesie, czy dudniąca cisza i absolutna ciemność.

Edit 23.03.2023

Dziś ziścił się najczarniejszy scenariusz dwumiesięcznej walki z nagłą chorobą Minosa Jureczka. Walczył dzielnie do końca, a my do ostatniej chwili trzymaliśmy go za łapkę. Bardzo chciał żyć i pobiegać jeszcze po łące i powygrzewać się na rozgrzanej słońcem trawce. Bardzo chciał jeszcze gdzieś podróżować, a ja obiecałam mu ostatnią przejażdżkę, którą tak bardzo kochał. Nie zdążyłam. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy i beztroski tam, dokąd odfrunął. I że ktoś nieustannie drapie go za uszkiem <3

Zamknij