Jak wyprawę przez 4 kraje skończyliśmy z wynikiem 7 na koncie? Naszym jedynym celem było dotarcie nad jezioro Balaton na Węgrzech, a potem po prostu podążanie tam, gdzie serce nas zagna. Ostatecznie wyszła z tego naprawdę bardzo fajna podróż bez planu, bez autostrad i ekspresówek, ale co najważniejsze: bez ciśnienia. Zapraszam na krótkie wprowadzenie w kontekst tej wyprawy motocyklowej oraz na film, który mówi wszystko.
Nad Balaton, a potem się zobaczy
Jak przystało na osobę z ADHD, najlepsze historie wychodzą mi na spontanie. Tak właśnie było z motowyprawą, na którą ruszyliśmy bez większego planu i przygotowania. Ponieważ żadne z nas nie było nad Balatonem, mieliśmy ten jeden bardzo osiągalny cel przed sobą: dojechać na Węgry.
Nasz pomysł zakładał więc przejechanie przez 4 kraje, dojechanie do celu, a następnie otwarcie się na kompletny brak scenariusza, odkręcenie manetek i jazdę przed siebie. Naszą kreatywność w tej podróży ograniczał jednak kalendarz, bo na całą wyprawę mieliśmy tylko 8 dni.
Brak planu to najlepszy plan
Podróżowanie bez planu daje z jednej strony ogromny komfort. Nic nie goni, nigdzie nie trzeba dojechać konkretnego dnia, na konkretną godzinę. Można po prostu oddać się samej podróży i gdy poczuje się zmęczenie – szybko znaleźć pinezkę z noclegiem i traktować ją jako mikrocel na dany dzień. To, czego trzeba pilnować, to pokonywany każdego dnia dystans w kontekście kurczącego się czasu potrzebnego na powrót do domu.
Taka wolność nie jest jednak dla wszystkich. Jeśli bez planu się gubisz albo stresujesz, warto wyznaczyć sobie najdalszy punkt, do którego chcesz dojechać. Mając taki cel-metę, można każdy dzień traktować jako drogę do jego osiągnięcia.
Jak zrodziła się podróż idealna
Założenie było proste: nie wjeżdżamy na autostrady i ekspresówki. Jedziemy wyłącznie lokalnymi drogami i wyłącznie za dnia. Nie „ciśniemy”, nie obniżamy komfortu czy bezpieczeństwa (np. podczas jazdy w ulewie), nie żyłujemy i nie jedziemy dla odhaczania kolejnych flag europejskich. Jedziemy własnym, wygodnym tempem. Na ile będą pozwalać nam motocykle, warunki i samopoczucie.
Chyba dzięki temu, że umówiliśmy się jasno na powyższe warunki, udało nam się skomponować podróż idealną. Nieśpieszną, a pełną emocji. Bez oczekiwań, a pełną niespodzianek.
7 krajów zamiast 4
Jak spod Balatonu wylądowaliśmy nad Adriatykiem? Gdy tylko dotarliśmy na Węgry, niesamowity turkus jeziora rozbudził nasze apetyty na więcej. Podczas obiadu, gdy mieliśmy zaplanować co dalej – jednym głosem krzyknęliśmy: „nad morze!”.
Sprawdziliśmy czas, jaki nam został, wyznaczyliśmy trasę (nadal lokalnymi drogami) i padło na Słowenię. Oprócz tego, że sam cel okazał się strzałem w dziesiątkę, to podróż przez ten kraj była czystą poezją. Zresztą, zobacz to na filmie, a raczej posłuchaj. Bije z nas czysta radość zmieszana z zachwytem i zanurzeniem w „tu i teraz”.
I tak oto na Węgry jechaliśmy przez Polskę, Czechy i Słowację. Aby dojechać nad morze, musieliśmy przejechać przez Słowenię i tam zatrzymaliśmy się na 2 dni, gdyż zamarzyła nam się mała wycieczka na pizzę do Włoch. W drodze powrotnej postanowiliśmy zahaczyć jeszcze o Austrię i tym samym podróż przez 4 kraje zamieniła się w wyprawę przez 7.
Film, który mówi wszystko
Chcesz poczuć ducha tej wyprawy? A może zainspirować się naszą trasą i stworzyć własny plan na taką podróż? Przetarliśmy dla Ciebie szlaki i z ręką na sercu możemy polecić pojechanie naszym śladem. Usiądź wygodnie i odpal film, w którym poza widokami, przekazujemy coś więcej: czyste emocje i sporo dobrego humoru.
SZCZEGÓŁY WYPRAWY
Termin: czerwiec 2023
Długość: 8 dni
Dystans: +/- 3000 kilometrów
Przejechane kraje: Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Słowenia, Włochy (tylko kawałeczek), Austria