Bez szosowego doświadczenia, zaraz po wyleczeniu kontuzji, ruszyliśmy na motowyprawę do kraju o jednym z najwyższych wskaźników śmiertelności motocyklistów. Zapraszam Was na północ Tajlandii, tuż pod granicę z Birmą i Laosem.

Raz się żyje

Nasza podróż do Tajlandii odbyła się w styczniu 2023 roku i był to jednocześnie najlepszy i nie najmądrzejszy pomysł. Wybraliśmy się na nią ledwie miesiąc po odebraniu prawa jazdy kat. A. Moje dotychczasowe doświadczenie motocyklowe sprowadzało się jedynie (a czasem aż) do jazdy na starym enduro w głębokim błocie, luźnym piachu, na stromych zjazdach i podjazdach. Z dala od asfaltu i bez 3-cyfrowych prędkości. Michał z kolei przejechał motocyklem tyle, ile było mu dane na kursie na prawo jazdy.

Mój kurs na prawo jazdy, tuż przed jego ukończeniem przerwała kontuzja barku – zerwałam obojczyk po spektakularnym upadku na enduro. Udało mi się go ukończyć z jeszcze nie zrośniętym w pełni więzozrostem, w ostatnim dostępnym terminie egzaminacyjnym jesienią 2022 roku i miesiąc później siedziałam już na Hondzie CB500X, jadąc lewą stroną szosy w obcym kraju i zastanawiając się „co ja tutaj robię”.

I dokładnie tymi słowami zaczyna się nasz pierwszy odcinek filmu z tej motowyprawy:

1000 km w 4 dni – czy to mało?

Zdecydowanie nie. Jako początkujący motocykliści szosowi naprawdę mocno się ujechaliśmy. Jednak byli z nami jeszcze dwaj towarzysze ze Szkocji, którzy wyprawowo jedzą od 20 lat. Codziennie dojeżdżali do hotelu równie zmęczeni, usatysfakcjonowani i zachłyśnięci widokami, co my.

Trasy nie były długie, ale w większości dość mocno kręte. Ruszaliśmy zwykle maksymalnie o 8:00 rano i dojeżdżaliśmy do miejsca noclegu tuż przed zmrokiem, czyli około 17:00. Postoje robiliśmy co jakieś 1,5 godziny – na kawę, na obiad i na zwiedzanie. A na naszej trasie naprawdę było co oglądać!

Inna strona Tajlandii

Tajlandia w ostatnich latach stała się popularnym i coraz bardziej osiągalnym finansowo kierunkiem wakacyjnym. Jednak kojarzona jest przede wszystkim z rajskim obliczem gorącej, południowej strony kraju. Tam kwitnie turystyka skoncentrowana wokół przepięknych wysp, niebiańskich wybrzeży Zatoki Tajlandzkiej, czy dużych ośrodków turystycznych, takich jak Bangkok czy Pattaya.

Natomiast północna strona Tajlandii ma do zaoferowania coś zupełnie innego. Tam można spotkać rdzennych mieszkańców plemion, przejechać przez plantacje kawy arabica, skosztować jeszcze wspanialszej kuchni nasączonej wpływami laotańskimi i birmańskimi, czy dotrzeć do najpiękniejszych świątyń i górskich widoków.

A te ostatnie obiecują motocyklistom niezwykłe doznania. I obietnicy dotrzymują. Przejażdżka przez te góry to nie tylko trening motocyklowych umiejętności, ale przede wszystkim nieustające zachwyty i niegasnąca ochota na więcej.

Motocyklem? Niekoniecznie!

Poniżej zebrałam dla Was najciekawsze punkty na naszej motocyklowej trasie. Możecie je sobie śmiało zapisać jako gotowiec na własną motoprzygodę. Jednak droga jest na tyle dobra, że polecamy pokonać ją również wypożyczonym autem. Wówczas rzadsze przystanki pozwolą Wam na pokonanie jej znacznie szybciej i z łatwością wciśniecie w plan wyjazdu np. zwiedzanie samego Chiang Rai czy obowiązkowo – przynajmniej jeden dzień w Chiang Mai.

Rzeka Mekong

Bierz długopis i zapisuj

Oto krótka lista najfajniejszych punktów, w których udało nam się zatrzymać:

  • Jezioro w Phayao
  • Park narodowy Phu Sang z jedynym tajskim wodospadem z ciepłą wodą
  • Trójstyk granic z Birmą i Laosem w Mae Sai
  • Najdalej wysunięty na północ skrawek Tajlandii przy granicy z Birmą
  • Rzeka Mekong i jej niesamowity brzeg oddzielający Tajlandię od Laosu
  • Muzeum Opium w Chiang Saen
  • Zapierająca dech w piersiach biała świątynia w Chiang Rai (Wat Rong Khun)
  • Wielka świątynia Bogini Miłosierdzia w Chiang Rai (Wat Huay Pla Kun)
  • Pasmo gór Doi Nang Non z górą Doi Tung w kształcie leżącej kobiety i ciekawą legendą o niej
  • Jaskinia Tham Luang Non (to z nią wiąże się jedna z największych nurkowych akcji ratowniczych na świecie z 2018 roku)
  • Chińska wioska Mae Salong założona przez byłych chińskich żołnierzy Kuomintangu
  • Uprawy kawy arabica w miejscach dawnych upraw opium i obowiązkowa kawa w jednej z licznych flagowych kawiarni po drodze

Był_m już w Tajlandii, czy ta północ mnie czymś zaskoczy?

Tak, tak i jeszcze raz: tak. My byliśmy w Tajlandii 5 razy, w tym to był nasz drugi raz na północy. Za pierwszym razem przejechaliśmy północne góry trasami offroadowymi podczas tej wyprawy.

To tak, jakbyście przybyli do innego kraju i zastali to, co najlepsze w Tajlandii, m.in: pyszną kuchnię oraz uprzejmość i niegasnący uśmiech Tajów. Nie uraczycie jednak rajskich plaż (ani żadnych innych) czy imprezowych spotów. Jeśli jest to czymś, bez czego nie wyobrażacie sobie urlopu, to nie będzie to wyjazd dla Was.

Nie wierzysz na słowo? Zobacz na własne oczy

Relację z tej wyprawy złożyłam w 4-odcinkowy film na YouTube. Oprócz namiastki widoków, gwarantuję dużo emocji, przemyśleń, ciekawostek o Tajlandii i dobrego humoru:

🎬 Odcinek 1 – tło wyprawy, start z Chiang Mai, jezioro w Phayao

https://www.youtube.com/watch?v=hMVKvRINtMs


🎬 Odcinek 2 – wodospad, pierwsze zakręty i góry

https://www.youtube.com/watch?v=igkok6yxxZc&t=2s


🎬 Odcinek 3 – trójstyk granic, najdalej na północ wysunięty punkt Tajlandii, chińska wioska

https://www.youtube.com/watch?v=ZbUIdk3zXZI&t=128s


🎬 Odcinek 4 – Chiang Rai, piękne świątynie, plantacje kawy, widokowy przejazd przez góry

https://www.youtube.com/watch?v=CSjkWCwMKDg&t=246s

Będzie mi niezwykle miło, jeśli zostawisz po sobie ślad na YouTube. Każda subskrypcja, like i komentarz wspierają rozwój kanału i dodają skrzydeł do robienia więcej. A kto robił, ten wie, że to duuuużo pracy.

Tymczasem, do zobaczenia gdzieś na trasie! I pamiętaj: jeśli widzisz gdzieś nas, nasze auta czy motocykle – przywitaj się. Z przyjemnością się poznamy 🙂

Szerokości!
Kinga